Skip to main content

Witajcie w sto piątym odcinku mojej małej serii kinowej! Widzimy się jak zwykle z okazji taniej środy w Cinema City, a dziś na warsztat bierzemy następujące filmy: Nice Guys. Równi goście czyli komedię kryminalną z niezwykłymi rolami Ryana Goslinga oraz Russell’a Crowe, zaraz potem X-Men: Apocalypse czyli kolejna część walki mutantów z innymi mutantami, oraz Zakładnik z Wall Street czyli o tym co się może wydarzyć, gdy nastąpi dramatyczny spadek na giełdzie. Co dziwnie i aż nieprawdopodobne: uważam, że wszystkie filmy w tym tygodniu są niezwykle dobre! Zapraszam do czytania! Nie zapomnijcie posta udostępnić, dać mi follow na Twitterze, albo lajka na fanpage’u czy zaobserwować na snapczacie: poznajciexinga

– Nice Guys. Równi goście

7733519.3O czym: Prywatny detektyw oraz osiłek do wynajęcia łączą siły w dość szczególnym zleceniu, którego nikt inny nie chce się podjąć.

Dlaczego tak: Re-we-la-cy-jny klimat lat 70! Na ulicach są nawet plakaty z kinowych przebojów tamtych lat. Duet Crowe-Gosling to mega petarda! Między Panami czuć niesamowitą wprost chemię! Największą robotę robi jednak Gosling i chociaż niechętnie to przyznam, to jednak to zrobię: Ryan jest świetnym aktorem! Największe salwy śmiechu na sali kinowej to właśnie jego zasługa! W filmie jest masa slapstickowych żartów (potknięcia, upadki) i naprawdę warto to zobaczyć na dużym ekranie. Młodziutka Angourie Rice (zaledwie 15 letnia), zagrała wyśmienicie – z pełną powagą i finezją poddając się roli w filmie zdecydowanie dla starszych widzów. Wróżę jej wielką karierę! Warto pójść również dla nazwisk drugoplanowych: Kim Basinger, Matt Bomer, Keith David, Yaya DaCosta. Fajnie oddana przemoc! Tarantino by na pewno film polubił.

Dlaczego nie: Ale tej przemocy jest dość dużo – podana jest niezwykle zabawnie, ale jednak leje się trochę krwi. Nie wszystkim spodoba się klimat – nie jest tak kolorowo jak sądzicie. Nie każdy też lubi Russela Crowe – doceniam go, ale nie lubię.

Kiedy: Natychmiast! Po prostu musicie to zobaczyć, daję 10/10 za zachowanie fantastycznego klimatu i grę Goslinga.

 – X-Men: Apocalypse

7733303_1.3O czym: Najsilniejszy i pradawny mutant postanawia przejąć władzę nad światem.

Dlaczego tak: Nigdy nie lubiłem tego świata, ale wreszcie czuję, że został doskonale wykreowany i wytłumaczony! To chyba najbardziej kompletna część, jaka dotąd powstała – wreszcie rozumiem kto jest kim i dlaczego, skąd się wywodzi i tak dalej. Aktorzy świetnie sobie radzą z „brzemieniem” zastąpienia starej gwardii i nie czuć w ogóle różnicy np. że Storm to nie Halle Berry – wszyscy są idealni (No może Phoenix trochę za młoda i delikatna). Fabuła jest naprawdę znośna, a film jest całkiem długi – dzięki temu każdy ma trochę swojego czasu. No i Quicksilver dostał znów swoją scenę „w zwolnionym tempie”. A co najważniejsze: pojawia się kilka fajnych niespodzianek, jak np. geneza Magneto 🙂

Dlaczego nie: To już jest na dobrą sprawę trzecia część „nowej” serii i wypadałoby wiedzieć „o co chodzi tak jakby” zwłaszcza, że jest kilka nawiązań właśnie z poprzednich filmów. Nie powinien to być minus, ale „Apocalypse” trwa prawie 3h – nie nudzi, ale słyszałem takie opinie, że zmieniając się lekko w nastoletnie kino przygodowe – film powinien być krótszy.

Kiedy: Natychmiast jeśli jesteście fanami X-menów 🙂  A po „napisach” już totalnie końcowych jest ukryta scena. Tak tylko mówię.

– Zakładnik z Wall Street

7733301_1.3O czym: „Money Monster” to program telewizyjny, który doradza widzom w co inwestować na giełdzie. Pewnego dnia do studia wpada uzbrojony napastnik, który stracił „na pewniaku” wszystkie oszczędności.

Dlaczego tak: George Clooney wreszcie nie irytuje! Tak samo jak Julia Roberts – bardzo dobra para i w dodatku – grają na poważnie! Fabuła nie jest trudna do zrozumienia, to o czym mówią też da się przyswoić. Ja osobiście bardzo lubię filmy o giełdzie i notowaniach – więc dla mnie to dodatkowy plus. Jest trochę akcji, trochę humoru i trochę thrillera. Jeśli nie macie ochoty na coś tak wielkiego jak dwie poprzednie recenzje, a po prostu jesteście ciekawi tej niepozornej produkcji, ta zdecydowanie pozwoli Wam miło spędzić czas. Bardzo ciężko „wypisać” plusy, bo to właściwie wszystko – ale zdecydowanie wystarcza. No ewentualnie… Zakładnik z Wall Street pokazuje jak działa telewizja od kuchni.

Dlaczego nie: Bo to film o giełdzie! Bo znam osoby, które nie lubią tych aktorów. Bo im bliżej finału, tym można odnieść wrażenie, że fabularnie jest głupiej i mniej sensownie. W sumie dziur i „domyśleń” jest tutaj całkiem sporo, co może irytować. Clooney mógłby się troszeczkę bardziej postarać, ale jako „całość” jest okej – więc to minus dla ludzi, którzy go nie lubią.

Kiedy: Myślę, że naprawdę warto – ma swoje momenty! Mi się podobał na równi ze wszystkimi filmami tego tygodnia. Wybór pozostawiam Tobie!

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x1641

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: