Skip to main content

Dzień dobry! Witajcie w najnowszym „Aktualnie w kinie” czyli moim najdłuższym cyklu recenzji kinowych! Posty te powstają oczywiście z okazji taniej środy w Cinema City! W wasze ręce trafiają dziś dwie mini-recenzje, ale otwarcie przyznam, że jestem autorem tylko jednej z nich. Happy End specjalnie dla Was opisała Iga, za co serdecznie i z całego serca dziękuję! Sam film opowiada o francuskiej, dysfunkcyjnej rodzinie i zadziwiających tajemnicach, które skrywają jej członkowie. Aczkolwiek zaczniemy od filmu Pitbull: Ostatni pies czyli opowieści o niekończącej się walce policji z bezwzględnymi mafiozami, tym razem w reżyserii Władysława Pasikowskiego. Ciesze się, że jesteście ze mną już prawie 4 lata! Jednocześnie zapraszam do wszelkiego rodzaju współpracy oraz do śledzenia mnie w mediach społecznościowych! Facebook (klik), Twitter (klik) oraz Instagram (klik).

 – Pitbull: Ostatni pies

Pitbull Ostatni Pies

O czym: Pewien policjant pracujący pod przykrywką wnika w szeregi grupy przestępczej, aby wyjaśnić zamach na jednego z funkcjonariuszy.

Dlaczego tak: Generalnie warto sprawdzić jak poradził sobie Władysław Pasikowski – wszak jest to reżyser mocnych, brudnych i kultowych filmów sensacyjnych. Dorociński, Mohr, Pazura i Adam Woronowicz wypadli bardzo fajnie. Seria zdaje się wracać na swoje własne tory i pod swoją własną tożsamość: bluzgi mają zawsze usprawiedliwienie, obrzydliwości i wynaturzeń praktycznie nie ma, fabuła przestała być zlepkiem losowych, tanich dowcipów rodem z papierowych programów TV. Generalnie zdjęcia są naprawdę niezłe i znośnie się to ogląda.

Dlaczego nie: Mnie osobiście irytowała Doda oraz jej głos. Jej akcentowanie jest dramatycznie, liche i trąci amatorką. W dodatku jej postać przejęła zbyt dużo jej prywatnych cech, przez co jest okropnie nierówna: Doda miała na to chyba zbyt duży wpływ (wszak i producencki) przez co np. niektóre z ubrań kompletnie nie pasują i zaburzają charakter tej postaci. Normalnie może bym się nie czepiał, ale to przecież główna bohaterka kobieca (a już na pewno jedyna, która jest jako tako napisana). Sam scenariusz wygląda odrobinę tak, jakby leżał w czyimś biurku od kilku lat i dziś został zrealizowany „bo tak” pod znaną marką. Brakuje mi również jakiegoś powiewu świeżości, wszystko tutaj to jedna wielka powtórka. Muzyka też wypada jakoś średnio. No i tak ogólnie widzę potencjał na serial, ale nie na film kinowy.

Kiedy: Jeśli jesteście fanami Pitbulla lub ciekawi Was jak wypada w porównaniu do Kobiet Mafii Patryka Vegi (które nadal królują w kinach) to koniecznie idźcie sprawdzić także Ostatniego psa. Jeśli natomiast walka tych dwóch reżyserów jest Wam kompletnie obojętna to temat spokojnie odpuśćcie.

 – Happy End

Happy EndO czym: Wycinek z życia bogatej, francuskiej rodziny, która okazuje się zaskakująco dysfunkcyjna.

Dlaczego tak: Haneke pokazuje rodzinę, w której relacje międzyludzkie właściwie nie istnieją. Mamy tu dziewczynkę-socjopatkę, ojca zdradzającego żonę, pozbawioną uczuć ciotkę, kuzyna-nieudacznika i dziadka, który ma dość i nieudolnie stara się popłenić samobójstwo. A do tego przewijających się w tle imigrantów.

Dlaczego nie: Film jest nudny. Może i porusza ciekawe tematy, ale forma, w jakiej są pokazywane, sprawia, że ciężko przez niego przebrnąć. Gdybym oglądała go w domu, pewnie przewinęłabym połowę, a tak poważnie się zastanawiałam, czy nie wyjść z kina. Niektórzy wychodzili.

Kiedy: Jak dla mnie nigdy. No chyba że jesteście fanami takich obrazów i nie straszna wam męcząca forma.

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: