Skip to main content

Dziś z okazji taniej środy w Cinema City opowiem Wam, aż o trzech filmach. Historia wielkiego matematyka i człowieka, który rozgryzł Enigmę czyli „Gra tajemnic” + vlog o tym filmie z Tytusem Hołdysem i Karolem Paciorkiem. Opowieść o młodym hakerze, który pomagając FBI stara się wykupić sobie wyjście z więzienia czyli „Haker” oraz Polska komedia o pewnej podmianie czyli „Wkręceni 2” – no to zaczynamy! A jeśli mieszkacie w Warszawie, to istnieje tajna grupa na facebooku. gdzie zawsze przypięty jest post informujący o najbliższym pokazie filmowym w miejsce Chwila. Te pokazy są darmowe i zwykle ja je prowadzę.

– Gra tajemnic

7663425.3O czym: Genialny matematyk stara się rozwiązać zagadkę jak działa „Enigma” czyli Niemiecka maszyna szyfrująca.

Dlaczego tak: W głównych rolach Benedict Cumberbatch oraz Keira Knightley. On niczym Sherlock zamknięty w sobie, skupiony i zapatrzony w pracę, ona słodka i delikatna, ale również genialna. Tak więc aktorstwo pierwszoplanowe jest świetne, a partnerujący im drugi plan np. przezabawny Mark Strong – to genialne zaplecze utalentowanych ludzi. Mimo drugiej wojny światowej i oczywiście pewnej dozy dramatu (bo ten film to dramat właśnie), nie zobaczymy tu praktycznie jednego nazisty, żyda czy aktów przemocy. Jeśli unikasz filmów o II Wojnie Światowej to „Gry Tajemnic” po prostu  nie musisz. Historia jest ciekawa, a ludzie od efektów specjalnych i dekoracji poradzili sobie na piątkę z plusem. Tych pierwszych nie ma dużo (efektów, nie ludzi) i prawie ich nie widać – co jest właśnie zaletą, bo najgorsze co może być to efekty „wyraźnie widoczne” a co do drugiej kwestii to wszystko od samochodów poprzez lampy, ubrania, wystrój wnętrz, zachowuje praktycznie 100% wierności prawdzie historycznej. Ja osobiście uwielbiam filmy biograficzne i nie zawiodłem się ani na scenariuszu, ani na wyborze postaci, którą obserwujemy, bo Alan Turing był po prostu bardzo ciekawym człowiekiem.

Dlaczego nie: Niektórzy mówią, że fabuła nie porywa, ale to chyba subiektywne wrażenie, bo dla mnie było dość dobrze. Padają też porównania, że to „Odcinek Sherlocka/House’a” tylko w innej czasoprzestrzeni. Cóż, Benedict nie ma wielu twarzy i jakiegoś mega talentu aktorskiego, więc zawsze będzie grywał coś przynajmniej podobnego do poprzednich ról. Trzeba się z tym pogodzić. Bardzo wyraźnie widać natomiast, że film ma dobry, ale równy poziom. Napięcie nie narasta, oglądamy film, oglądamy i on się kończy. A My robimy takie: o, już?

Kiedy: Moim zdaniem to najszybciej jak się da i oczywiście w kinie! To świetna historia na randkę, będzie o czym dyskutować, a że nie ma jakichś drastycznych scen do których przyzwyczaiły nas tego typu filmy, to można na randkę zabrać i własną mamę.

Szybka recenzja: Ja, Tytus, Karol.

– Haker

7656953.3O czym: Pewien haker o wyglądzie modela idzie na układ z FBI, aby powstrzymać innego hakera o wyglądzie hakera. Bo wiadomo, że ten zły musi być zaniedbany, a ten dobry mieć sześciopak.

Dlaczego tak: Film jest ładnie nakręcony i ma niezłe efekty specjalne, szczególnie te wewnątrz komputera. Zdarzają się też niezłe ujęcia kamery i całkiem sympatyczne krajobrazy. Główny Pan najlepiej znany z roli Thora w ekranizacjach komiksów Marvela świetnie wygląda bez koszulki.

Dlaczego nie: Film jest nudny tak na etapie scenariusza jak i aktorstwa. Jest też o wiele za długi i kryje w sobie tak dużo schematów i bzdur jak to tylko możliwe. Czy mięśnie które pręży Chris Hemsworth czy azjatycka uroda Wei Tang – nic nie ratuje tego filmu. Oboje są papierowi, płytcy i nie wykazują w tym obrazie za grosz talentu. Kolejny raz Hollywood chce nam wmówić, że hakować konta bankowe da się za pomocą domowo złożonego zegarka, a bzdury, które „hakerzy” wypisują na ekranie to sprytne zamontowanie trojana poleceniem „c:/montuj autorun.exe trojan.exe” – serio. Źli mają oczywiście ruski akcent, dobrzy są piękni. Ja podziękuję, tego filmu mogłoby w ogóle nie być.

Kiedy: Właściwie nigdy, nasi rodzice tego filmu nie zrozumieją, bo pada tutaj za dużo komputerowych słów, a jeśli My się chociaż trochę znamy, stwierdzimy, ze film jest głupi i oderwany od rzeczywistości.

– Wkręceni 2

7662460.3O czym: Bohater pierwszej części okazuje się być podobny do sławnego aktora. Chciwa menadżerka gwiazdy postanawia to wykorzystać, aby zarobić na obu.

Dlaczego tak: To chyba pierwszy prawdziwy sequel czegokolwiek od lat, warto wiedzieć jak wygląda. Obraz ma momenty lepsze niż część pierwsza i co ciekawe na pierwszy plan rzuca kobiety, co w tego typu komediach jest raczej rzadkością. Marta Żmuda-Trzebiatowska jest tutaj ultra seksowna i kradnie każdą sekundę pojawiania się na ekranie, zmuszając męską część widowni do nieodrywania od niej wzroku. Paweł Domagała w podwójnej roli wypada przyzwoicie, zwłaszcza, że ktoś wpadł na pomysł dubbingowania jego sobowtóra „aktora” i chociaż brzmi to głupio, wypada dość smacznie, bo obie role się od siebie różnią. Jest też zabawnie pierdołowaty i chociaż gra „przygłupa” już enty raz, nadal śmieszy. Chociaż trzeba otwarcie przyznać, że film szczególnie zabawny nie jest, ale jeśli jesteście zwolennikami jarania blantów to się kilka razy uśmiechniecie. Jeśli  nie macie jeszcze dość Barbary Kurdej-Szatan to chociaż w każdym kolejnym filmie coraz mocniej widać, dlaczego przez tyle lat jej kariera stała w miejscu, to nie wypada tu tak tragicznie jakby mogła, bo na szczęście jest jej mało. Antoni Królikowski jest bardzo spoko i można go przeżyć, mimo, że osobiście wielkim fanem tego aktora nie jestem. We „Wkręconych 2” znajdziemy też kilka odniesień do popkultury, które nawet są dość trafne i celne. O i zdjęcia są dobre, nasza Cudowna Warszawa strasznie ładnie wygląda, szczególnie z helikoptera.

Dlaczego nie: Bez Adamczyka to nie to samo. Film naprawdę bazuje na niskich instynktach jeśli chodzi o humor i aż mam ochotę zapytać czy kogoś naprawdę śmieszył ten scenariusz? Postacie drugoplanowe typu Socha czy Opania w ogóle nie dają rady i nie czuć klimatu jedynki, która mimo, że w moim odczuciu filmem była biedniejszym i gorszym, to jednak oferowała coś swojego. Romantyzmu tu za grosz, głębszego sensu też niewiele.

Kiedy: Właściwie to można iść z dziewczyną do kina i dobrze się bawić, bo to taka standardowa produkcja. Wiecie, jest zła i poważni recenzjenci robią sobie z niej jaja, ale tak naprawdę to dość normalny film. Z minusami i plusami, jak to krajowe wytwory.

 

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x164

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: