Skip to main content

Rozpoczynając ponowną współpracę z Rebel.pl ogłosiłem na Twitterze dwa pierwsze tytuły, które będę recenzować. Użytkownicy wspomnianego portalu zaskoczyli mnie swoimi odpowiedziami na mojego Tweeta. Odpowiedzi te jasno mówiły, że Eksplodujące kotki są nie tylko doskonale znane,  ale również fascynujące, zabawne i niesamowite. Oczekiwania były więc duże, w grę zagrałem prawie natychmiast po otrzymaniu paczki i już wiem, że Twitterianie… mieli rację! Zapraszam więc do kolejnego postu z serii #Gramy i do recenzji gry „Dla ludzi, którzy kochają koty i wybuchy i lasery i czasem kozy!” Brzmi ciekawie? To sprawdźmy o co dokładnie chodzi!

Eksplodujące kotki to prosta, ale szalenie wciągająca karcianka skupiająca się przede wszystkim na próbie przetrwania. Każdy z graczy otrzymuje na start 8 kart – siedem zwykłych oraz jedną pozwalającą „rozbroić” zagrożenie. Następnie do stosu kart dokładamy resztę kart rozbrojenia oraz o jednego wybuchającego kotka mniej niż wynosi liczba graczy. Talię dokładnie tasujemy i kładziemy na środku stołu. Od tego momentu rozpoczyna się zajadła, pełna wybuchów, laserów, rodzinnych dramatów i uroczych kotków – wojna. Każdy z graczy w swojej kolejce może zagrać ze swojej ręki dowolną ilość kart skierowaną przeciwko dowolnemu graczowi. Te są różne: oddanie losowej karty, blokada czyjegoś ruchu, wymieszanie talii czy spojrzenie w przyszłość (sprawdzenie 3 kolejnych kart ze stosu). To oczywiście nie wszystko, ale grzechem byłoby zdradzenia tego co kryje w sobie ten cudownie zaprojektowany system. Pod koniec swojej tury każdy z graczy musi dobrać kartę z podstawowej, leżącej na stole talii (chyba, że zagrał kartę, która pozwala mu pominąć ten ruch). I w tym właśnie cała zabawa – aby tego nie zrobić. Gdzieś w talii ukryte są przecież „Eksplodujące kotki” które jeśli nie posiadamy karty rozbrajającej eliminują nas z gry. Rozgrywka jeśli chodzi o emocje i towarzyszące nam napięcie przypomina czasami partię pokera o wysoką stawkę. Ponieważ kotków jest mniej niż graczy to na polu walki może pozostać tylko jeden – albo ten najszczęśliwszy, albo najbardziej przebiegły i wredny.

Karty o których mowa zaprojektowane zostały z pomysłem i dużym poczuciem humoru. Samo zapoznawanie się z nimi jest z całą pewnością chwilą radosną i wartą zapamiętania – obrazki są estetyczne, zabawne i czasami rozbrajające szybciej niż przeznaczona do tego karta. Wykonanie zestawu jest jak najbardziej w porządku: karty są mocne, lakierowane i nie powinny zbyt łatwo ulegać uszkodzeniom. Są też bardzo kolorowe, a dzięki odpowiedniemu rozmiarowi dobrze leżą w ręce – co jest ważne, bo przy rozgrywce np. dwuosobowej zdarza się mieć ich w dłoni naprawdę całkiem sporo. Jeśli miałbym cokolwiek zarzucić Eksplodującym kotkom, to dwie rzeczy: w grze dwuosobowej zbyt łatwo trafić specjalne karty, które działają tylko, gdy gracz zbierze dwie tego samego rodzaju. Jestem pewny, że przy większej liczbie graczy zdecydowanie trudniej je trafić, ale przy małej wykorzystywane są nagminnie. Nie jest to jakiś wielki dramat, bo przyśpiesza grę i wprowadza dodatkowe emocje, ale jednak psuje pewien element strategiczny. Aczkolwiek jeśli dokładnie wczytamy się w instrukcję i spróbujemy wdrożyć „wybuchowe kombinacje” czyli specjalne ruchy niektórych grup kart – również może to zburzyć odpowiedni balans przy niskiej liczbie graczy. Nie mogę natomiast pogodzić się z tym, że w moim odczuciu dołączonych do zestawu kart jest ogólnie zbyt mało i chociaż rozgrywka jest przez to szybsza, a gra naprawdę emocjonująca – to talia kończy się odrobinę zbyt szybko, aż strach pomyśleć jak to wygląda przy pełnej pięcioosobowej partii. Na szczęście”kotki” wywołują w każdym z rozgorączkowanych graczy syndrom „jeszcze jednej gry” więc może to spokojnie wybaczyć.

Pudełko w którym dostajemy „Eksplodujące kotki” jest małe, poręczne i wykonane z dobrej jakości kartonu. Sprawdziłem osobiście i na upartego zmieści się nawet w tylnej kieszeni dżinsów. Oprócz 56 kart w pudełku znajdziemy również instrukcję. I tutaj kolejne miłe zaskoczenie – ta jest szczegółowa, zabawna i objaśniająca meandry rozgrywki w sposób tak prosty i przystępny, że nikt nie powinien mieć problemów z ogarnięciem o co tak naprawdę chodzi. W instrukcji znajdziemy też kilka podpowiedzi taktyk oraz co najważniejsze przejrzyste wytłumaczenie funkcji i możliwych zagrań każdą z kart.

Ja ze swojej strony szczerze Eksplodujące kotki polecam! Gra jest szybka, bardzo, ale to bardzo emocjonująca i przede wszystkim szalenie uzależniająca. Rozgrywka nabiera największych rumieńców przy większej liczbie osób, ale jeśli jesteście akurat tylko we dwoje to mogę się założyć, że ta niezwykła karcianka wyrwie Wam z życia co najmniej kilkanaście minut. I jeszcze raz i jeszcze raz! Eksplodujące kotki kupicie na stronie Rebel.pl w cenie 79.95 zł. Czy to dużo czy mało oceńcie sami – wszystko tak naprawdę zależy od tego jak często będziecie w „koty” grać. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że jeśli kochacie iście pokerowe emocje jest to gra dla Was! Aczkolwiek jak już zdążyłem zauważyć: samych kart mogłoby być więcej, przyznam, że chętnie dostałbym w swoje ręce dodatkowe karty do gry – których z tego co mi wiadomo niestety w Polsce nie ma. Nie zmienia to jednak faktu, że recenzowany tytuł to jedna z najlepszych gier karcianych „dla każdego” w jaką grałem i z pewnością zabiorę ją ze sobą na wakacyjny wyjazd. Jeśli w pociągu znajdzie się kawałek stolika – to przynajmniej dwie godzinki mam z głowy!

Zawartość pudełka:

  • 56 kart
  • instrukcja

Informacje dodatkowe:

  • liczba graczy: 2-5 osób
  • wiek: od 12 lat
  • czas gry: ok. 15 minut
  • waga: ok. 0.216 kg
  • trudność: Z powodu dużej losowości gra może być trudna dla najmłodszych. Natomiast starsi i obeznani w szemranych taktykach poczują się jak w kotkowym niebie!

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: