Skip to main content

Z grami planszowymi bywa różnie, raz się w nich zakochujemy na długie godziny, czasami traktujemy je jako delikatną rozrywkę w wolnej chwili, a czasami nie spełniają naszych oczekiwań. Początkowo bardzo obawiałem się tego, co zaoferuje mi „Splendor” ponieważ od dzieciństwa, gdzie grało się jedynie w „Pokemony” nie miałem nic takiego w rękach. Zastanawiałem się też czy zrozumiem zasady oraz ile czasu mi to zajmie. Okazało się, że po kilku partiach zostałem wielkim fanem tej niepozornej gry. W teście pomagała mi Madzia i Tytus, a grę udostępnił nam dystrybutor, firma Rebel.pl

Splendor to karcianka, w której chodzi o to, aby zdobyć 15 punktów. Na stole leżą karty, niektóre są punktowane, a niektóre zawierają diament. Obok nich leżą też żetony, które co turę dobiera się albo trzy jednego koloru, albo po jednym z trzech kupek. Należy tak zbierać kolory żetonów, aby wykupić karty z diamentami, te pomagają w wykupywaniu droższych kart z punktami. Czyli sprawa jest dość prosta, a ideę i formułę załapie nawet 10 latek. Proste, przejrzyste zasady, dobre wykonanie. Gra idealna?

IMG_20141229_152808739

IMG_20141229_152818403

IMG_20141229_153010407

IMG_20141229_153015615

Od początku testów które przeprowadzam, tylko raz zdarzyła się sytuacja, abyśmy tak ochoczo grali „jeszcze raz” w jakąś grę, wtedy była to Ucieczka: Świątynia Zagłady – dziś jest to Splendor. Więc tym bardziej zaskakująca okazała się sytuacja, gdy powtórzyliśmy te emocjonujące chwile sześć razy, nie sądziliśmy, że z karcianką się tak da. A jednak.

W pudełku znajdujemy ślicznie ułożone żetony i karty, oraz tokeny postaci specjalnych. Całość sprawia wrażenie dobrze przemyślanej konstrukcji, nic się nie ma prawa zgubić, ani pogiąć – co zresztą widać na zdjęciu, wszystko zostało dopasowane i ma własne miejsce. Przy tym pudełko nie jest jakieś wielkie i łatwo można je transportować, mając pewność, że nic się nie wysypie.

Wszystkie dołączone karty i żetony są naprawdę przepiękne, dobrze wykonane i co najważniejsze nie zaginają się, ani nie brudzą. Papier jest lakierowany i trwały. To ważne, ponieważ bardzo często jest tak, że rozmaite dołączone karty, po zaledwie jednej grze mają szare boki i strasznie łatwo zbierają wszystko ze stołu czy z rąk, mimo, że te są pozornie czyste. Tutaj po kilkunastu grach w różnych konfiguracjach nie widać praktycznie śladów użytkowania.

Same zasady gry, a to przecież najważniejsze, są proste i bardzo przejrzyste. Już po kilku minutach wszyscy rozumieliśmy jak grać, jak piąć się na szczyt, a w głowach tworzyły nam się rozmaite taktyki, blagi i chwyty poniżej pasa. Ponieważ wszyscy gracze mają karty rozłożone na stole i wiadomo „co kto ma” w Splendorze pojawia się bardzo delikatny, ale jednak przez niektórych sprytnie wykorzystywany wątek rywalizacji. Analizując karty przeciwnika, a także rezerwując co lepsze kąski leżące na stole, sposobów dążenia do celu jest cała masa. Od podbierania kart na które najwyraźniej ktoś zbiera diamenty, przez jak najszybsze zbieranie wyłącznie na karty punktowane, aż do celowania w możliwość wykupienia w pierwszej kolejności tokenów z postaciami specjalnymi, które mają największą wartość i w jednej nieuważnej chwili mogą przechylić szale rozgrywki na naszą stronę.

IMG_20141229_153054237

IMG_20141229_155223260

IMG_20141229_162020846

IMG_20141229_162025470

IMG_20141229_172053629

I tutaj właściwie muszę się przyczepić tej jeden, jedyny raz. Jak widzicie karty, żetony i postaci są pięknie narysowane, wydrukowane i prezentują się wybitnie dobrze. Przed rozgrywką można też przeczytać wprowadzenie do gry, ale tak prawdę mówiąc, właśnie w tym miejscu cała fabuła się kończy. Skoro wszystko jest takie piękne, to czy to problem wpleść w to jakąś ciekawą historię? Ponieważ gracze raczej w ciszy liczą co im się opłaca a co nie, mało kto się odzywa, nie mówiąc już o zastanawianiu na historią – przez co gra o ile świetna i ciekawa, traci trochę na dynamice. Właściwie najczęściej padało tylko „szybciej” aby ktoś zakończył turę, bo druga osoba miała już szczwany plan podbicia pól z najlepszymi kartami. Mnie osobiście to uderzyło, ponieważ grając czułem, że talia próbuje mi coś powiedzieć, silić się na coś więcej niż tylko przekładanie z góry na dół. Ale niestety nic takiego nie zostało mi dane.

Splendor można spokojnie polecić każdej osobie, która ceni wspaniałą i szybką rozgrywkę, przystępne zasady i dobrą cenę. To najlepsza karcianka w jaką grałem do tej pory i chociaż początkowo ogrom możliwości mnie przytłoczył, to w krainie tej gry, jest tak wyjątkowo, miło i przystępnie, że nawet osoby takie jak ja bardzo szybko się połapią i zaczną samodzielnie tworzyć skomplikowane, lub bardzo proste, strategie podboju diamentowej krainy. Jeśli obawiacie się, że sobie nie poradzicie, a bez kostki w ręku nie jesteście w stanie wykonać ruchu – naprawdę dajcie tej grze szanse. Myślę, że zakochacie się w niej tak jak my się zakochaliśmy. W końcu nie bez powodu „Splendor” był nominowany do prestiżowej nagrody Spiel des Jahres 2014.

Zawartość pudełka:

  • 40 żetonów (7 szmaragdów, 7 szafirów, 7 diamentów, 7 onyksów, 7 rubinów, 5 złotych monet)
  • 90 kart rozwoju (40 poziomu 1, 30 poziomu 2, 20 poziomu 3)
  • 10 kafli szlachty
  • instrukcja

Informacje dodatkowe:

  • Liczba graczy: 2-4 osoby
  • Wiek: od 10 lat
  • Czas gry: około 30 minut
  • Waga: ok 1.10kg
  • Trudność: Dla ludzi myślących, ale gra nie jest trudna

Grę kupicie na stronie Rebel.pl za około 110zł i moim zdaniem są to bardzo dobrze wydane pieniądze.

Rebel

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

One Comment

  • Gandalf pisze:

    Ogromnym plusem Splendor są proste zasady, dzięki którym rozgrywka jest fascynująca także dla początkujących graczy. To może być fajny sposób na rozpoczęcie przygody z nowoczesnymi planszówkami i karciankami. Świetna recenzja! 🙂

Zostaw komentarz: