Skip to main content

Czasami jest tak, że niedzielne popołudnie wlecze się i wlecze. Jak nadać mu pędu? Stanowczo iść do Kamienicy!

Jak się kochają w niższych sferach to jedna z najzabawniejszych komedii jakie widziałem w tym roku, a którą już teraz i z góry – szczerze polecam.

Fabuła przedstawia się następująco, otóż w pewnym mieście mieszkają dwa małżeństwa, które łączy jedno – w każdym z nich jeden partner zdradza. Oczywiście między sobą. Gdy kłamstwa w dwóch domach niebezpiecznie się zazębiają, wszystko może się wydać. Trzeba więc walczyć, aby zachować pozory.

Na początek na kilka ciepłych słów zasługuje pomysłowa scenografia. Otóż widzowie mają przed sobą mieszkanie, a konkretnie salon. Widzą też kilka par drzwi. Cała cudowność planu głównego polega na tym, że jest podzielony na dwa kolory – zielony i pomarańczowy. Tak więc oba małżeństwa grają naraz, teoretycznie będąc w dwóch domach – bo używają tylko przedmiotów w swoim kolorze (ich ubrania też mają oznaki takiej przynależności). Tak więc widzimy czwórkę wymijających się aktorów, którzy się „nie widzą”, nawet jeśli siedzą przy jednym stole. Rozwiązanie jest pomysłowe i bajecznie zabawne, szczególnie, gdy pojawia się trzecie małżeństwo, które zostaje zaproszone przez obie pary na kolacje. Cały komizm sytuacji oparty jest np. na tym, że teoretycznie są to dwa różne dni tygodnia, ale wszystko dzieje się „naraz” i dodatkowa para musi ciągle zmieniać pozycje w zależności od tego, które małżeństwo akurat się odzywa. Świetny, hipnotyzujący i wyjątkowy patent. Jedna scena, kilka osi czasu, a wszystko to dzieje się przed oczami widza „tu i teraz”. „Niższe sfery” mają tyle szalonych zawirowań, iż czekałem tylko aż aktorzy się pomylą i użyją „cudzego” koloru, ale…


… aktorzy tego kalibru nie mylą się chyba nigdy! Tak więc oglądamy istny baletwyminięć, pauz czy wtrąceń. Muszę przyznać, że perfekcyjna synchronizacja pozytywnie zadziwia. W głównych rolach zobaczyliśmy Annę Oberc, Andżelikę Piechowiak, Grażynę Wolszczak, Rafała Królikowskiego, Piotra Polka i w zależności od przedstawienia Piotra Cyrwusa/Waldemara Błaszczyka. Z góry powiem, że miałem nadzieję zobaczyć „Rysia z Klanu”, ale Pan Waldemar całkowicie dał radę ze swoją postacią i nie żałuje. Cała obsada po prostu błyszczała i zagrała tak jak powinna. Jasno, przejrzyście, z odpowiednią manierą. Spektakl wydawał się trudny do zagrania, ale poradzili sobie. Na dodatkowe owacje zasługiwał przede wszystkim Piotr Polk, który niezwykle zabawnie odegrał swoją irytującą i wprowadzającą chaos postać. Drań w białych rękawiczkach!

Dźwięk? Bajka, efekty dodatkowe jak muzyka, odgłos telefonów – wszystko było na swoim miejscu. Dialogi rozchodzą się czysto i głośno, słychać nawet z dalszych rzędów. Nie będziecie poszkodowani, nawet jeśli usiądziecie dalej od sceny.

Spektakl nie jest długi, dwa akty po 45 minut i przerwa. Czas trwania nie jest jednak problemem, ponieważ dostajemy naprawdę pierwszorzędne widowisko, które zostanie w naszej pamięci na całe lata.

Trudno doszukać się minusów, gdyż bawiłem się przednio. Ale jak wiadomo Teatr Kamienica słynie z najśmieszniejszych fars jakie możemy zobaczyć w tym kraju, więc to się tłumaczy samo przez się. Emilian Kamiński ma oko do wyboru scenariuszy, które wystawia. Szczere gratulacje!

Niezwykłe tempo, sytuacyjne gagi i przemyślany układ dekoracji – właśnie to dostaniemy wybierając się na „Jak się kochają w niższych sferach”. A jak się kochają? To już musicie sprawdzić sami!

Teatr Kamienica zaprasza! Najbliższe spektakle 27/28 czerwca.

Ceny biletów:
I – VI rząd: 95zł
VII – XII rząd: 90zł
XIII – XVII rząd: 85zł

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: