Skip to main content

Jakiś czas temu zostałem poproszony o kilka słów dla Radiowej Czwórki w temacie najgorszych filmów świata. Od słowa do słowa zgodziłem się wpaść na zbliżający się wielkimi krokami koncert live (zapis tutaj!) niejakiej Mery Spolsky. I wiecie, głupio mi było pójść koncert bez dokładnego zgłębienia jej kariery, przesłuchania albumu, obejrzenia teledysków. Po kilku pierwszych utworach, praktycznie od razu – zakochałem się w muzyce Mery tak bardzo, że nie darowałbym sobie, gdybym nie przeprowadził z nią wywiadu. Niniejszym Was na niego zapraszam!

Dzień dobry! Rozmawiam dziś z niezwykłą artystką znaną jako Mery Spolsky – piosenkarką, gitarzystką, projektantką mody. Przybliż proszę moim czytelnikom kim jesteś, jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką – pomogła Ci naturalna ciekawość, a może ktoś Cię silnie zainspirował?

Wow, dziękuję! Do świata muzyki wciągnął mnie Tata, bo grał na basie. Modą i sztuką zaraziła mnie Mama – projektantka mody i poetka. Rodzice posłali mnie do szkoły muzycznej na skrzypce, potem jeszcze na prywatne lekcje gitary oraz do Ogniska Teatralnego u Machulskich. A ja to wszystko bardzo lubiłam, więc nie oponowałam!

A potem nadeszła pora na dwa zespoły: Makijaż oraz Różowe Okulary. Co graliście?

Tak, w gimnazjum zaczęłam szukać ludzi do grania! Makijaż był psychodelicznym zespołem rockowym, w którym skupialiśmy się na pokręconych riffach gitarowych oraz eksperymentalnych wokalach. Natomiast Różowe Okulary to kolorowy duet z piosenkami o miłości.

I tu pojawia się chyba najczęściej zadawane pytanie: Dlaczego właśnie „Mery Spolsky”, dlaczego solowa kariera? Nagroda zdobywa na Festiwalu w Opolu utwierdziła Cię, potwierdziła, że to słuszna droga?

Mery Spolsky to tak naprawdę ja. Tylko musiałam chwilę poszukać, aby ją w sobie odkryć. Najlepiej czuję się jak śpiewam swoje teksty, gram na swojej gitarze i układam takie aranże jakie grają mi w głowie. Praca z zespołami wymagała ode mnie wkładania pewnej maski. Oczywiście bardzo mi się to podobało. Ale na festiwal w Opolu ją w końcu zdjęłam.

fot. Piotr Porębski/Kajax

Wydajesz się osobą zakręconą, zwariowaną. Świadomie i pewnie stąpającą w muzycznym świecie. Co najmocniej wpłynęło na Twój sceniczny image?

Powtarzanie mojej Mamy, że „za mało szaleństwa w tym Twoim stroju”, które słyszałam za każdym razem, gdy schodziłam na dół pokazać jej jaką stylizację wybieram na koncert. Poza tym w momencie wejścia na scenę to czuję coś szalonego. Ciuchy muszą to odzwierciedlać. ;))))

To już wiek skąd wzięła się również miłość do projektowania ubrań, do zabawy konwencją, Wiem, że uwielbiasz w swoich stylizacjach mieszać trzy kolory – jakie i dlaczego?

To są proste i mocne kolory. Biały, czarny i czerwony bardzo dobrze ze sobą żyją i wystarczy jednego dodać więcej, aby zmienić charakter stroju. Czasem wychodzę cała na czerwono, a bywają takie momenty kiedy czerwonymi pozostają jedynie usta. Dzięki temu moje stylizacje są bardzo różne, a jednak spójne. A ja lubię wyrazisty image, więc zdecydowałam się na te trzy opcje.

Przechodząc do niedawnej premiery Twoje płyty „Miło było Pana poznać” – jakie to uczucie mieć swój własny krążek w sklepach?

Z jednej strony ciarki na plecach i napływające łzy wzruszenia, a z drugiej wściekłość i agresja kiedy płyta leży na najniższej półce w ostatnim rzędzie, albo wcale nie leży… 😉

Ha! Ale to może oznaczać, że się już wyprzedała 🙂 Swoją drogą naprawdę urzekł mnie singiel „Alarm” tak pod względem muzycznym jak i wykonania samego teledysku. Czuć w nim niesamowicie pozytywną energię, to klimat Japonii (?) czy darzysz ten utwór jakimś większym sentymentem?

Dziękuję! „Alarm” powstał na południu Francji, dlatego pojawia się tam francuska wstawka. Pisałam go pod wpływem tamtego klimatu, czyli pachnącego winogronami powietrza („ja tu się kąpię w winogronowym świetle”) oraz zmiennego morza („ogłaszam alarm i czarną flagę, szykuje się nagły sztorm i burza”). To taki utwór pisany pod wpływem bycia w zupełnie innym miejscu niż Polska, więc wspomniany teledysk sjaponii również koresponduje z ideą piosenki.

Teledysk do „Miło było Pana poznać” jest totalnie inny niż „Alarm”. Inspirujesz się jakimiś postaciami z filmów lub teatru przy tworzeniu swoich małych superprodukcji?

Mimo, że chciałam kiedyś zdawać na reżyserię filmową i skończyłam nawet kurs scenariopisarstwa to pracę nad tymi klipami oddałam w cudze i profesjonalne ręce. „Miło było pana poznać” zostało nakręcone w myśl Marty Grabickiej i Weroniki Ławniczak z Papaya Films. To było bardzo ciekawe, że ktoś wziął ten utwór na warsztat i dodał mu swoją interpretacją dodatkową wartość. W przypadku „Alarmu” głównym zamysłem było aby pokazać szalone Tokio w zestawieniu z modą spolsky. Reżyser Alan Kępski zrobił to moim zdaniem fenomenalnie VERY MUCH.

Zanim przejdziemy dalej zadam Ci prawdopodobnie najdziwniejsze pytanie jakie mogłabyś usłyszeć: Lubisz Kaczora Donalda?

Kiedyś mi Babcia kupowała gazetki z Kaczorem Donaldem, więc można powiedzieć, że lubiłam.

Pytam o to nie bez powodu: w jednej z Twoich piosenek wyraźnie słyszę kwakanie! Czym inspirujesz się przy tworzeniu muzyki, zbieraniu dźwięków?

To chyba oznacza, że mam coś nie tak z dykcją… Haha! Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo czasem jest to po prostu impuls, który mnie podpuszcza, aby wydobyć z siebie coś głupiego.

Blog na którym jesteśmy nosi nazwę „Niekulturalny”, mam wrażenie, że też masz taką niekulturalną naturę – niektóre utwory wydają się być lekko niegrzeczne! W jaką grupę tak naprawdę celują?

AU! Moja niekulturalność to tylko kokieteria i zabieg artystyczny. Ja tak naprawdę bardzo rzadko przeklinam. Chciałabym, aby moja muzyka podobała się przede wszystkim ludziom w moim wieku. Choć tak całkiem szczerze to wiadomo, że chciałabym docierać do 16-45. Cytując mój własny numer spłyty: „do ciebie będą wzdychać szesnaście albo czterdzieści pięć, chciałabym je wszystkie mieć!”.

Jak już mogło wyniknąć z poprzedniego pytania, twoje teksty są dość niezwykłe. Tak samo zresztą jak muzyka. Dla mnie plasują się gdzieś pomiędzy Micromusic i Xxanaxx. Pytałem już o inspirację co do rozpoczęcia kariery, teraz chciałbym zapytać czy wzorujesz się na kimś obecnie, chciałabyś kogoś prześcignąć? Czy obecny kształt tego co robisz jest już „tym czymś”?

Bardzo mi miło. Nie mam wzorców, bo gdybym miała to bym wiecznie się zastanawiała czy to jeszcze inspiracja czy już „zżyna”. A z tymi wyścigami to tak mam, że kusi mnie, aby się porównywać, jednak szybko przestaje, bo grozi to tylko płaczem w poduszkę. 😉

Jak wygląda obecnie Twoje życie? Praca, nauka, muzyka? A może dalsze plany wiążesz jedynie z karierą piosenkarki?

Całkiem niedawno obroniłam magisterkę więc studia mam z głowy i mogę się już tylko skupić na muzykowaniu. Nie mam i nie wyobrażam sobie innej pracy. Prócz koncertowania chętnie piszę, komponuję i projektuje ubrania. Z tego ostatniego nie mam zarobków, więc traktuję to jako hobby. Poza artystycznymi działaniami ukochałam sobie chodzenie na siłownie.

„Miło było Pana poznać” zaskoczyło mnie pod każdym względem. Płyta jest niezwykle różnorodna, widziałem, że recenzje są pozytywne. Gdybym zajmował się recenzowaniem płyt (jak dotąd zrobiłem to raz!) z pewnością poleciłbym ją swoim czytelnikom. Ale Ty znasz ją lepiej – polecasz? 🙂

W życiu. Nie kupujcie, nie słuchajcie, płyta jest do dupy.

No co Ty! Pewnie, że polecam!!! To jest najważniejsza rzecz jaką stworzyłam w swoim życiu. Znam każdą recenzję na pamięć i chciałabym poznać każdego kto zakupił płytę! Uwielbiam na nią patrzeć, trochę wstydzę się jej słuchać, bo czuję się jakoś tak narcystycznie, ale gdy nikt nie patrzy to zdarza mi się ją w aucie odpalić i szeroko uśmiechnąć.

A jakbyś miała polecić kogoś innego, to czego aktualnie słuchasz?

Aktualnie zakochałam się w płycie Stromae „racine carree”, zapętlam Łonę i Webbera „Nawiasem Mówiąc” i bardzo lubię płytę Natalii Kukulskiej „Halo tu ziemia”. Bardzo podoba mi się też płyta Igorilli, czyli solowego projektu Igora z Mama Selity. Kurcze, pewnie teraz o kimś zapomniałam. Jak zwykle.

Bardzo dziękuję Ci za ten wywiad, to była czysta przyjemność. Jeśli masz taką ochotę to możesz w tym miejscu powiedzieć co tylko chcesz, pozdrowić kogoś, albo wrzucić przepis na szarlotkę 🙂

To ja dziękuję! Ponoć najlepsza szarlotka to ta z żubrówki i soku jabłkowego. Pozdrawiam wszystkich Niekulturalnych czytelników oraz standardowo buziaky ślę wszystkim spolsky very much!

cover photo: Marek Gwiazdowski. zdjęcie w tekście Piotr Porębski/Kajax album „Miło było Pana Poznać” znajdziecie w najlepszych sklepach i serwisach streamujących muzykę 🙂

Bonusowo najnowszy teledysk:

 

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: