Skip to main content

Nie wiem co oznacza tęcza na Placu Zbawiciela. Mówię całkowicie poważnie – nigdy tego nie sprawdziłem. Plotki mówią, że jest promocją homoseksualizmu i wiecie co? Nic mnie to nie obchodzi.

Jestem wielkim fanem swojego miasta, uwielbiam je fotografować, poznawać, widzieć w nim to czego nie widzą inni. I nagle pojawia się tęcza z kwiatów na środku miasta. Normalny człowiek mówi sobie w myślach „boże, jakie to ładne, obojętnie skąd tu się wzięło – wygląda super, niesie miłość i coś pozytywnego”.

Niestety żyjemy w czasach, gdzie ludzie ślepo podążający za cudzymi ideałami, zamiast zająć się czym wartościowym – muszą wszystko psuć. Na chuj Wam to szkodzi?

A najbardziej zażenowany jestem, że chcące się wybić na kontrowersyjności nic nie znaczące „kreatury” – wyznaczają nagrody za podpalenie tej całkiem przyjemnej dla oka rzeźby.

Pytam kurwa: Dumni jesteście z siebie? Weźcie się do pracy jakiejś. Jakim trzeba być małym człowiekiem, aby w ogóle ekscytować się tym, kto i po co dekoruje Warszawę. Przecież to nie jest wielki kutas, to po prostu tęcza. Uczycie dzieci, że tęcza to zło? I co, kupujecie im czipsy wyłącznie zawierające naklejko-tatuaże ze swastyką? Bo tak to wygląda.

A to wybitnie słabe.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: