Skip to main content

Kiedyś byłem bardzo sceptyczny co do zakładania konta na Twitterze. Myślałem sobie – w Polsce nikt tego nie używa, nie mam tam znajomych, w sumie nie mam nic do powiedzenia i w ogóle mnie nie obchodzi że ktoś obcy właśnie siedzi na kiblu. Okazało się, że jak zwykle byłem w błędzie. Twitter działa zupełnie odwrotnie, tutaj minusy są plusami. Dlaczego? Zaraz o tym opowiem.

Tak właśnie wygląda nasz profil – nasza wizytówka. Nie mamy na Twitterze znajomych i nie możemy wysyłać wiadomości prywatnych do obcych (chociaż mamy i możemy, ale o tym później). Więc o co w tym wszystkim chodzi?

W dużym skrócie mamy 140 znaków na dowolny status. Okazuje się, że „siedzenie na klopie” to mit, a na Twitterze w tym momencie siedzą bardzo inteligentni ludzie i w tej mniejszej od sms’a objętości są w stanie zmieścić całkiem spore pokłady mądrości.

Kim są Ci ludzie? Przeważnie obcymi, czasem naszymi znajomymi mającymi tam konto. Zasada jest prosta, Twitter proponuje ciekawych ludzi – my klikamy „obserwuj (follow)” i obserwujemy o czym ktoś pisze. Nie łączy Nas to z wybranym człowiekiem, on nie ma obowiązku nas czytać, dostaje tylko powiadomienie że my czytamy jego. Niektórzy w ramach wdzięczności klikają Nas i zaczynają czytać, niektórzy klikają dopiero gdy wejdziemy z nimi w interakcje.

Ludzie których obserwujemy

Interakcje – to ważny motyw na Twitterze. Kiedy coś publikujemy, ktoś inny może nam odpowiedzieć, skraca to trochę limit ze 140 znaków, ponieważ odpowiedź zaczyna się naszą ksywką – w moim przypadku (z małpą) @poznajciexinga – ale nie przeszkadza to jakoś bardzo. Wygląda to tak:

Więc udostępniamy to o czym myślimy, to co zauważyliśmy, to co leży nam na sercu – lub odzywamy się do obcych ludzi. Okazuje się że czasami obcy są zdecydowanie lepsi niż Ci znani. Dlaczego? Dlatego że na Twitterze ludzie po prostu są milsi! Po pierwsze czytają nas z własnej woli – jak im się nie podobamy, zamiast nas obrażać przestają nas czytać. Są bardzo pomocni i mają wielką wiedzę jeśli chodzi o aktualne wydarzenia. Dlaczego? Bo większość ludzi używa Twittera z telefonu komórkowego. Jeśli jakieś info pojawi się na Twitterze – za kilka godzin pojawi się na fejsie.

Po co nam Twitter jeśli nie lubimy mówić? Dla mnie to np. źródło informacji o korkach, utrudnieniach na drodze czy w komunikacji miejskiej:

Dobre źródło wiedzy o tym co dzieje się w Polsce – czasami z pierwszej ręki – pamiętajmy że wiele osób w tym tych publicznych ma zawsze przy sobie tablet lub komórkę – dzięki temu wiem na długo przed dziennikiem np. o dymisjach.

prawdziwe konta polityków prowadzone przez nich samych

Jeśli jesteśmy fanami jakiegoś aktora, sportowca lub innej publicznej osoby, Twitter to jedyna możliwość nawiązania kontaktów z tymi osobami. Znani ludzie mają zweryfikowane konta niebieskim ptaszkiem, co oznacza że faktycznie sami je prowadzą:

Dzięki temu rozmawiałem z moją ulubioną „byłą” już aktorką porno, pogratulowałem Caley Cuoco (Big Bang Theory) sukienki na rozdaniu nagród czy życzyłem córce Michaela Jacksona szczęścia – bo nie radzi sobie za dobrze po śmierci ojca. Obserwowanie gwiazd to też „samojebki” z czerwonego dywanu, zdjęcia zza kulis, informacje o premierach oraz ich projektach.

Na Twitterze światowym siedzą wszyscy, a kto siedzi na Polskim (mimo że to jak Facebook jeden niepodzielony serwis)? Polacy to głównie dziennikarze, politycy, firmy i blogerzy – jednym słowem ludzie zaangażowani w tworzenie kultury. Są tam oczywiście też zwykli ludzie – co wcale nie oznacza że mniej ciekawi. Twitter to idealne miejsce na poznanie ciekawych ludzi – osobiście spotkałem się na żywo z (chyba) 7 osobami, a ta liczba pewnie wzrośnie. Twitterowcy organizują Tweetupy czyli swoje spotkania – w Warszawie w tej słynnej Chwili, ale coraz więcej miast ma też swoje spotkania. Raz na jakiś czas są wielkie zjazdy z całego kraju.

Twittera można używać z tabletu czy komórki – większość sprzętów ma już fabrycznie zainstalowaną aplikację. Na komputerze można używać przez www na stronie https://twitter.com/ lub moim ulubionym programem na Windows (i nie tylko) o nazwie TweetDeck w którym widać absolutnie wszystko i bardzo łatwo się uzależnić.

Wspomniałem na początku posta że nie można do siebie wysyłać prywatnych wiadomości. Jest to półprawda – można – ale tylko jeśli Ty kogoś obserwujesz, a on obserwuje Ciebie – dzięki temu nie będziemy dostawać niechcianego spamu od podejrzanych osób.

Twitter to bardzo ciekawe miejsce aby się pokazać, aby nawiązać kontakty – aby zawsze wiedzieć. Fakt że póki co jest dość niepopularny w naszym kraju to zdecydowany plus. Nawet jeśli zyska na popularności i zaleje go fala idiotycznego kontentu – nie musimy tego czytać, a w niektórych programach możemy spokojnie ustawić filtry na słynne #hashtagi którymi czasami opisuje się posty.

Żyć nie umierać. A kogo warto obserwować na początek? Otóż Zbigniew Hołdys zebrał na swojej stronie większość wartych obserwowania ludzi http://www.holdys.pl/polskitwitter/

Powodzenia z Twitterem!

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: