Skip to main content

Dzień dobry! Wrzesień w pełni, jesień za pasem, a atrakcyjnych premier… brak! Dziś pod recenzenckie pióro trafia więc American Assassin – jedyny film, który wydał mi się zachęcający. Warto go opisać, bo być może odniesiecie to samo wrażenie! Na moim fanpage’u codziennie pojawia się filmowo-serialowa prasówka, a dodatkowo zacząłem wrzucać najlepsze i najważniejsze trailery! Koniecznie sprawdźcie. Rzućcie okiem również na mojego Twittera. Post, który czytacie powstał z okazji taniej środy w Cinema City! Zapraszam do czytania!

– American Assassin

O czym: Podczas ataku terrorystycznego ginie dziewczyna głównego bohatera. Ten postanawia poświęcić życie walce z Islamistami. Wkrótce zaczyna się nim interesować CIA.

Dlaczego tak: Po pierwsze to przemoc jest niezwykle naturalistyczna, dająca do myślenia i bolesna. Jestem wręcz zdziwiony jej poziomem, bo chociaż nie jest szczególnie krwawo – jest bardzo naturalnie. Walki w zwarciu mają niezłą choreografie – nie są przesadzone, ani wydziwione – oferują to co powinny. Fabuła do pewnego momentu jest ciekawa, świetnie się rozwija. Niektóre plenery są przepiękne, ten film mógłby robić za przewodnik turystyczny. Muzyka jest w porządku, na pewno nie irytuje. Dylan O’Brien jest prawie znośny, a Michael Keaton jak zwykle rewelacyjny. W sumie to dla tego drugiego warto wybrać się dla film, coś czuję, że po Spider-Manie gość zyskał drugą młodość! Och i najważniejsze i najdziwniejsze: jedna scena dzieje się w Polsce z udziałem naszych policjantów i rodzimego języka!

Dlaczego nie: Fabuła jest mocno średnia, zwłaszcza od momentu, gdy odchodzi od Islamskich terrorystów skupiając się na czymś zupełnie innym. Nie tylko traci naturalność, co również logikę i prawdopodobność. Zdradzę, że to taki film o szukaniu bomby atomowej – i już macie pełny obraz głupot, które mogą się wydarzyć (to nie taki znów spoiler, jest w trailerze). Niektóre efekty specjalne są całkiem do kitu – na szczęście dopiero w końcówce filmu. No i główny zły w moim mniemaniu zdecydowanie za mało się wyróżnia. Ogólnie American Assassin jest miejscami na poważnie, a chwilę później robi się chyba celowo żenujący – to irytujące.

Kiedy: To jedyna sensowna premiera w tym tygodniu i można spróbować się przejść. Ogólnie dość fajna produkcja, która cierpi na rozszczepienie osobowości. Chociaż wolałbym, aby ewentualny sequel skończył jako serial z większą dozą „terroryzmu” na poważnie.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: