Skip to main content

Każda historia kiedyś się kończy, tak po prostu wygląda życie. Miałem okazję zobaczyć już Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 2 i postanowiłem powiedzieć Wam kilka słów o zakończeniu tej niezwykłej sagi.

Dlaczego niezwykłej? Otóż w pewnym momencie wyrosło sporo przygodowego kina młodzieżowego, a tylko „Igrzyska” trzymają stały i sensowny (a nawet delikatnie rosnący) poziom!

mockingjay-2

Katniss Everdeen wraz z Przywódcami 13 Dystryktu postanawiają zaatakować Kapitol i raz na zawsze zdetronizować prezydenta Snowa. Dziewczyna nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że to z czym przyjdzie jej się zmierzyć, będzie największym wyzwaniem w jej życiu.

Z góry trzeba powiedzieć jedno: Kosogłos. Część 2 jest najlepszym filmem z serii i chociaż to zdanie może wydawać się kontrowersyjne, to postaram się wyjaśnić dlaczego. Najbardziej lubię „jedynkę” co nie jest tajemnicą, podobały mi się same Igrzyska i koncepcja wykonywania zadań. Było to kino lekkie i dla nastolatków. Ale wszyscy od tego czasu zdążyliśmy dorosnąć, tak więc finał poszedł w stronę mroczną i brutalną, stronę przepełnioną akcją i dylematami moralnymi. To już nie jest opowieść o przypadkowej dziewczynce, ale historia pewnej siebie, walecznej kobiety. Kosogłos jest po prostu mroczny, to zupełnie inny klimat, właśnie na coś takiego czekałem. Niektóre momenty w mojej skromnej ocenie w ogóle podchodzą pod thriller, czy horror (szczególnie scena w kanałach).

ru-0-r-650,0-n-vJ2141010nLaz_trailer_igrzysk_smierci_kosoglos_czesc_2_jedna_ze_scen

Aktorzy również wydorośleli, grają pewniej i widać, że twardo stąpają po ziemi. W głównych rolach ponownie Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson, Liam Hemsworth. W rolach drugoplanowych np. Woody Harrelson, Donald Sutherland, Juliane Moore (świetna!) czy zmarły jakiś czas temu Philip Seymour Hoffman.

Ponieważ film został nakręcony „na raz” ale podzielony na dwie części, najnowszy Kosogłos jest majstersztykiem efektów specjalnych (na przestrzeni serii), być może dlatego, że mieli więcej czasu, aby go dopieścić. Piękne krajobrazy zniszczonych miast czy chociażby design i wykonanie mieszkających pod ziemią potworów – zgromadzonym na sali zapierały dech w piersiach. Wyobrażając sobie, że większość scen kręcili na green boxie, jestem pod wrażeniem, tym bardziej, że miałem okazję film oglądać na gigantycznym ekranie IMAX .

Efekty „wow” potęgowała muzyka, bardzo klimatyczna, posępna, ale też żywa i pełna akcji – szczególnie w scenach walk. Te ostatnie co prawda nie błyszczą pod względami koncepcyjnymi i choreograficznymi, ale są wykonane przynajmniej porządnie. Trochę brakowało mi w „Kosogłos. Część 2” większej ilości zagrożeń i pułapek na drodze bohaterów, ale i tak jest o niebo lepiej niż w przegadanej „jedynce-trójki”.

Trudno jest mi wyciągać na światło dzienne jakieś wielkie i wydumane minusy. Nie mówię, że film ich nie ma, ale postarajcie się mnie zrozumieć: Jest to najlepsza część całej serii + wszystkie „podróbki” o mniejszych budżetach jak „Dary Anioła (ktoś o tym pamięta?), „Więzień Labiryntu” czy „Niezgodna” są po prostu gorsze, więc nie ma co nad „Kosogłosem” pastwić się dla samego pastwienia. Zrozumcie, że to finał kina przygodowego dla nastolatków, w dodatku na podstawie książki. W swoim podgatunku to bardzo dobry film, najlepszy ze wszystkich dotąd wymienionych. Ale to już każdy oceni samemu, gdy pójdzie do kina.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

2 komentarze

Zostaw komentarz: