Skip to main content

Czasami odczuwam przemożną chęć wyjścia do teatru. To takie uczucie, które zmusza mnie do kilkugodzinnego wertowania wszystkich warszawskich repertuarów i szukania dla siebie czegoś wyjątkowego, czegoś co nasyci mnie przynajmniej na kilka tygodni. Przemożny „głód” nowych sztuk i okropny zimny klimat za oknem skierował moje kroki do Teatru Capitol – miejsca w którym spektakle zawsze emanują kolorytem i słonecznymi klimatami. Tym razem wybrałem jedną z niedawnych premier: SKOK W BOK. Czy jedna z najnowszych produkcji Capitolu spełniła moje oczekiwania? Zapraszam do recenzji.

Dwa stare małżeństwa od prawie dekady jeżdżą razem na wakacje. W dodatku zawsze w to samo nudne miejsce. Tym razem będzie jednak inaczej – mężowie postanawiają pojechać „we dwóch”, a żony wysłać w przeciwną stronę. Wolny, niepilnowany, wakacyjny czas postanawiają spożytkować na zdrady…

W rolach głównych występują naprzemiennie: Monika Krzywkowska/Anna Iberszer/Dorota Chotecka, Michał Milowicz/Robert Wabich, Paulina Holtz/Joanna Moro/Andżelika Piechowiak, Jacek Kopczyński/Sławomir Zapała, Michalina Sosna/Magdalena Wróbel/Kajra Kajrowicz, Marta Chodorowska/Delfina Wilkońska, Adam Fidusiewicz/Michał Malinowski. Jak zapewne możecie się domyślić z opisu niniejszego składu można wywnioskować dwie rzeczy: po pierwsze dublur jest naprawdę sporo, bo biorąc pod uwagę ilość osób odgrywających poszczególne postaci możemy skompletować prawie trzy obsady. Po drugie, widać jak na dłoni, iż nie są to małe nazwiska, tylko znani, doświadczeni aktorzy. Jestem przekonany, że każdy z czytelników byłby w stanie skonstruować grupę najbardziej mu odpowiadającą, albo chociażby przeważającą złożoną ze swoich ulubieńców. Bardzo trudno ocenić mi to w jaki sposób ktoś grał, jest to spowodowane tym, że musiałbym zobaczyć spektakl przynajmniej 3 razy. Powiem tak: widziałem go w składzie, którego sam bym nie wybrał i zdecydowanie mi się podobało! Potrafię docenić dobrego aktora nawet wtedy, gdy nie byłby moim pierwszym wyborem. Natomiast już teraz wiem, że wielkie brawa należą się postaciom młodych dziewczyn, czyli wszystkim aktorkom wcielającym się w Doreen i Fionę. Panie paradują w naprawdę odważnych strojach, a dodatkowo ich role są naprawdę żywe i wyraziste.

Sama historia nie jest niestety jakoś szczególnie zaskakująca – dostajemy historię o zdradzie, niedopowiedzeniach i dwóch niezależnych od siebie intrygach. Pomimo braku „ogólnej” oryginalności jest dość zabawnie – postacie mają w sobie wiele życia, charakteru i energii. Dialogi są całkiem dobre, logiczne, a wynikające z nich sytuacje interesujące. Ogólnie scenariusz jest przynajmniej dobry, ale z góry muszę przyznać, że jest to sztuka dla ludzi, którzy rzadziej bywają w teatrze – jeśli do nich należycie to na pewno będziecie bawić się lepiej ode mnie. Możliwe, że nawet o dwa „oczka” w recenzenckiej skali. Dlaczego? Ponieważ Capitol serwuje nam farsę zawierającą wszystkie najbardziej standardowe chwyty, niestety rzadko wychodzącą poza dobrze znaną i bezpieczną ramę. Jeśli mielibyśmy listę i odhaczali to co powinno się zdarzyć – dostaniecie produkcję rzędu 10/10. Mnie niestety już to nie imponuje – staram się szukać coraz nowszych smaczków. Aczkolwiek warto zwrócić uwagę na kilka „wycieczek” w kierunku polityki czy prywatnego życia aktorów, które znalazły się w tekście.

fot. Teatr Capitol

fot. Teatr Capitol

Dekoracje są bardzo przyjemne – miły apartamencik, kolorowe meble, sporo ciekawie zagospodarowanej przestrzeni. Jest miejsce i na typowe „wymijanki” niezbyt bystrych małżonków i na ukrywanie po domu nieproszonych gości. Niektórzy z was poczują się jak u siebie, co do tego nie mam wątpliwości. Razi być może pełen nieład i chaos widoczny w pokoju – ale tak już musi być. Jest bardzo kolorowo, przytulnie. Oświetlenie ma odpowiednie natężenie, wszystko doskonale widać. Jeśli idziecie do teatru, w którym oczekujecie przede wszystkim kolorowych, wręcz pstrokatych rekwizytów – Skok w Bok jest dla Was.

Jeśli chodzi o dźwięk to niczego nie można mu zarzucić  – mikrofony zainstalowane w Capitolu pozwalają usłyszeć artystów z każdego kąta sali. Dialogi są wyraźne, mocno akcentowane i nawet osoby z dużo słabszym słuchem mogą spokojnie usiąść w ostatnim rzędzie. W moim odczuciu wspomniany teatr zawsze stawał na wysokości zadania w tej kwestii co bardzo szanuję. Tak samo prezentuje się muzyka czy dodatkowe odgłosy. Nawet jeśli dźwięki dobiegają z innych miejsc czy zza dekoracji – jest ok.

Skok w bok to technicznie naprawdę dobra sztuka ze wspaniałym letnim klimatem – nie trudno dzięki niej zapomnieć o zimie, szarych ulicach i ciepłych ubraniach. To także przykład farsy stworzonej od linijki, której fizycznie nic nie sposób zarzucić. W moim odczuciu zabrakło w niej niestety tego „czegoś” co powinno na dłużej zapaść w pamięci i skłonić mnie do okrzyku – „tak, idźcie na to czym prędzej, bo drugiej takiej nie ma!”. Mam spory problem też z tak wielką, dublującą się obsadą. Oczywiście jest możliwość dowiedzieć się „kto dziś gra”, ale wolałbym mniejszą różnorodność. Natomiast tak jak już powiedziałem: nic nie sposób jej zarzucić. Co prawda w moim mniemaniu lepiej będą bawić się osoby po 50+, lepiej znający życie i problemy małżeńskie, ale myślę, że i młodzi coś z tego wyciągną.

Bilety w cenach od 39zł do 150zł kupicie w kasach teatru, albo przez stronę WWW. Najbliższe spektakle już 07.12, 16.12, 26.12 oraz 31.12. Na wspomnianej stronie internetowej pod linkiem „sprawdź obsadę” znajdziecie również wyjaśnienie „kto i kiedy gra”.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: