Skip to main content

Sheldon Cooper z popularnego serialu „Big Bang Theory” był wielkim, być możne największym, fanem pociągów i wszystkiego co z nimi związane. Testując grę planszową „Wsiąść do pociągu” przekonałem się jednak, że o tych wspaniałych maszynach nic wiedzieć nie trzeba i na spokojnie można oddać się ekscytującej grze w każdym miejscu i o każdej porze. Za dostarczenie pozycji do recenzji dziękuję firmie Rebel.pl, a za pomoc w testowaniu ściskam mocno Magdę, Agatę, Jacka i Czarka.

Zasady są proste jak konstrukcja torów. Plansza to wielka mapa USA, na której narysowane są możliwe połączenia linii kolejowych. W naszych rękach znajdują się dwa typy kart: połączenia, oraz karty akcji. Celem gry jest wytworzenie jak największej siatki połączeń i przeszkodzenie w tym samym innym graczom. Gra się na zliczane końcowo punkty.

IMG_20150329_194837410 (Copy)

Plansza, karty, czytanie instrukcji /Wsiąść do pociągu

Każdy z graczy, a może być ich pięcioro, wybiera swój kolor i dzięki temu w jego ręce trafia paczka kolorowych wagoników. W każdej turze posiada od tego momentu prawo do ruchu, a możliwości jest kilka. Może dobrać połączenie, może wziąć dwie karty – albo dwie dowolne z 5 odkrytych, albo dwie zakryte, albo zakrytą i odkrytą. Jeżeli jedną z odkrytych kart jest kolorowy pociąg, może wziąć tylko tą jedną kartę. Jeżeli na ręku ma jakieś karty (a tych można mieć ile się tylko chce) może wykonać główny ruch, czyli wybudować połączenie kolejowe. Aby to zrobić, musi mieć tyle kart jednego koloru, aby pasowało do wzoru na planszy. Szare wzory mogą być wybudowane za pomocą każdego koloru, a wspomniana karta pociągu służy jako joker, czyli odpowiada za każdy kolor, który jest nam w danej chwili potrzebny.

IMG_20150329_194416049 (Copy)

Pociągi, którymi obstawia się trasy na planszy /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_195331881 (Copy)

Karty dodatkowo punktowanych połączeń. Jedna zawsze jest obowiązkowa, można je także dobierać w każdej turze i starać się budować wiecej niż trzeba /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_195414687 (Copy)

Odpowiednia ilość kolorowych kart, pozwala na ruch. Jaka długość trasy na mapie, tyle trzeba posiadać kart. /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_205203872 (Copy)

Karty z pociągami to tak zwane jokery – zastępują każdy kolor. /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_205214093 (Copy)

Piękne ryciny okraszają nawet tył dołączonych kart /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_205253801 (Copy)

Karty połączeń udają bilety. Robią to w dobrym stylu! /Wsiąść do pociągu

Budujemy na kilka sposobów, albo na pałę, aby przeszkadzać innym – ale tego sposobu nie polecam, albo staramy się zrobić najdłuższe połączenie, czyli iść wężykiem, aby nasze pociągi zawsze się z sobą stykały. Możemy też polować wyłącznie na „szóstki” czyli najwyżej punktowane miejsca na planszy, na których mieści się sześć wagonów. Jednak głównym celem gry, jest wypełnienie zadań z kart połączeń. Otóż na samym początku zabawy dostajemy takie trzy, możemy zachować je wszystkie, albo wymaganą według zasad jedną. Na kartach również znajduje się mapa USA na której odnajdziemy zaznaczony odgórnie cel, czyli kolejowe połączeniem które po prostu musimy poprowadzić, od miasta do miasta. Niektóre są krótkie i mało punktowane, a niektóre mogą ciągnąć się przez całą planszę. Ukończone połączenia to punty, zawalenie sprawy to oczywiście punkty ujemne. Proste? Pewnie, że tak. Nadmienię tutaj, że graliśmy w wersję USA, czyli tą pierwszą. Kolejne mapy, kolejnych krajów czy kontynentów zawierają dodatkowe zadania, pola i karty. Ale o tym w niedalekiej przyszłości, bo zamierzam ograć też wersję najbardziej rozwiniętą.

IMG_20150329_204604202 (Copy)

Plansza po skończonej grze to mały, ale przyjemny chaos /Wsiąść do pociągu

IMG_20150329_205058719 (Copy)

Dobre wykonanie, przystępna rozgrywka! /Wsiąść do pociągu

Zabawa jest przednia, nieskomplikowana i naprawdę wciągająca. Kombinowanie jak wyścignąć oponentów, oraz złowrogie podstawianie sobie nóg – to coś co szanuje i zdecydowanie lubię. Tury są szybkie, interakcje są zadowalające. Jeśli chcecie miło spędzić czas, to jest to świetna ku temu okazja, poważnie – żywotność gry, nawet w momencie poznania jej w 100% jest bardzo wysoka, a przystępność, gdy widzicie ją pierwszy raz w swoim życiu, perfekcyjna.

Wykonanie tak pudełka jak i wszystkich elementów w środku jest bardzo dobre i przyjazne dla oka. Karty są piękne, przygotowane bardzo starannie, zewsząd racząc nas wizerunkami pociągów czy wagonów. Jak widzicie na zdjęciu, imitują również stare, kolejowe, bilety. W następnych edycjach z tego co słyszałem karty są większe, ale te świetnie mieszczą się w dłoni, zwłaszcza, gdy mamy ich bardzo dużo, bo bezczelnie je składujemy zamiast grać. Ale wiadomo – co kto lubi, ilu ludzi, tyle złowieszczych strategii.

Rebel.pl zawsze dostarcza fantastyczne produkty, a „Wsiąść do pociągu” to jedna z tych gier, które już w momencie ogłoszenia, że będę pisał recenzję zebrała dużo interakcji w stylu „to moja ulubiona” – i coś w tym chyba jest, bo prawdę mówiąc, od teraz moja też.

Zawartość pudełka:

  • 1 plansza.
  • 240 kolorowych wagoników
  • 110 kart wagoników
  • 30 biletów tras
  • 1 karta z podsumowaniem
  • 5 drewnianych znaczników punktowych
  • instrukcja
  • internetowy numer dostępowy

Informacje dodatkowe:

  • liczba graczy: 2-5 osób
  • wiek: od 8 lat
  • czas gry: ok. 45 minut
  • waga ok. 1.30kg
  • trudność: brak, gra jest łatwa i przystępna

Wsiąść do pociągu oraz dodatek USA 1910 kupicie na stronie Rebel.pl – gra podstawowa kosztuje około 160zł, ale warto ją kupić, ponieważ zebrała masę nagród i pozytywnych opinii. Trafiła także na 8 miejsce najlepszych gier planszowych wszechczasów. Zaufajcie mi, to nie jest przypadek.

Rebel

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: