Skip to main content

Po dłuższej przerwie wracamy z grami planszowymi od Rebel.pl i tak już zostanie, nie gwarantuje, że równo co dwa tygodnie, ale z pewnością pojawią się recenzje na które tak czekacie 🙂 Dziś zaczynamy od… deseru, czyli sałatki owocowej, a raczej od gry w której się ją poniekąd tworzy. W recenzji pomagali mi Magda i Marek za co bardzo dziękuję!

O samej grze właściwie nie można powiedzieć wiele, może tylko, że jest wyjątkowo niepozorna. Z początku sprawia nawet dość nijakie wrażenie – dostajemy metalowe pudełko, przypominające takie na cukierki, którymi dawno temu każdego z nas karmiła babcia. W środku znajdziemy natomiast 60 okrągłych kart, dwie kostki oraz instrukcję w kilku językach (także polskim). I to właściwie tyle.

Na początku rozdajemy karty wszystkim graczom, potem najmłodsza osoba rzuca obiema kośćmi. Te mają albo cyfry od 4 do 8 (z dwoma szóstkami), albo owoce. Pierwsza daje nam znać ile owoców jest potrzebnych do sałatki, druga jakich musimy wypatrywać. Wspomniany pierwszy gracz kładzie kartę na środku stołu, karta od teraz jest miską. Po kolei gracze dokładają swoje karty, aż któryś z nich stwierdzi, że w misce jest odpowiednia liczba owoców wskazanych przez kostki – wtedy wstrzymuje grę uderzeniem dłoni i zaczyna liczyć. Gdy kart jest odpowiednio lub więcej – wygrywa, odkładając jedną kartę na bok, a resztę oddając w dowolnej ilości dowolnym graczom. Jeśli natomiast pomyliliśmy się przy liczeniu – wszystkie karty ze stosu trafiają w nasze ręce. Gra toczy się do momentu, aż któryś z graczy nie ma ma już w dłoni ani jednej karty, albo uda mu się odłożyć 4 karty zachowane jako trofeum. Na niektórych kartach z owocami pojawiają się też wizerunki pomocników – pozwalają one rzucić jedną kostką i namieszać w głowie współgraczom np. zmienić arbuza na pomarańczę – i sprawić, że nikt nie wie ile owoców jest w misce, bo wszyscy liczyli co innego 🙂

IMG_20151209_192424523 (Copy)

Jakie kostki są, każdy widzi 🙂 /niekulturalny.com.pl

IMG_20151209_193100086 (Copy)

Karty w całej okazałości – musimy liczyć owoce. Kości wskazują np. 7 gruszek, osoba która sądzi, że w sałatce jest ich odpowiednia liczba przerywa grę i liczy. /niekulturalny.com.pl

IMG_20151209_193120832 (Copy)

Gra w całej okazałości puszka, kości i karty. /niekulturalny.com.pl

Największym plusem gry jest to, że…. wciąga jak szalona. Trudno w to uwierzyć, ale graliśmy rundę za rundą przez pełne dwie godziny. Sami byliśmy zdziwieni jak świetnie się bawiliśmy. Metalowe opakowanie również okazało się strzałem w dziesiątkę: lekkie, poręczne i bardzo mocne – nie ma szans go zniszczyć, nie powinno się też nic rozsypać np. podczas przenoszenia w torbie.

Gra nadaje się idealnie jeśli chodzi o szybką grę w formie przystawki przed dużą produkcją, albo do przeczekania na spóźnialskich np. w centrum handlowym. Ale tu znów podkreślę, iż Fruit Salad zaskoczyło nas jak nic do tej pory. Proste zasady, wciągająca gra i masa, masa śmiechu. I tylko cena wydaje się być minusem, bo muszę przyznać, że jak na taką produkcję jest dość zaporowa.

Fruit Salad kupimy na stronie Rebel.pl za około 60zł.

Zawartość pudełka:

  • 60 kart owoców
  • 1 kość owocowa
  • 1 kość sześcienna
  • instrukcja

Informacje dodatkowe:

  • liczba graczy: 2-6 osób
  • wiek: od 6 lat
  • czas gry: około 15 minut
  • waga: około 0.20kg
  • trudność: brak

logo REBEL

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: